Minął już miesiąc. Miesiąc testowania, edytowania, opracowywania, wdrażania oraz powolnego zaprzyjaźniania się z zupełnie nowym do tej pory dla mnie obszarem. O czym mowa? Oczywiście o pisaniu. O pisaniu bloga. I choć na długo, przed założeniem konta na bloggerze, narodził się pomysł pisania, wdrożony został na parę dni przed wyjazdem na wakacyjny urlop. Podczas wypoczynku miałam czas na przemyślenia, analizy i zbieranie w głowie pomysłów na posty. I wiecie co Wam powiem? Bardzo się cieszę, że zostałam początkującą blogerką :). Choć to naprawdę nie takie proste, szybkie i mało wymagające zajęcie, nadal jestem na etapie ekscytacji.
Pomysły rodzą się szybko, ale czas najwyższy je usystematyzować, wzbić się na następny poziom.
A na razie uważam, że nadszedł czas pierwszych przemyśleń. Nie ukrywam, że największym moim blogerowym "kompleksem", z którego zdawałam sobie sprawę rozpoczynając swą obecną przygodę, są zdjęcia. Dotąd nigdy nie zajmowałam się fotografią. A co ma do siebie blog? Zdjęcia, które się na nim zamieszcza, muszą być idealne. I tak oto, zaczęłam wdrażanie teorii w praktykę. Czytam, zgłębiam, śledzę, próbuję, fotografuję i pstrykam. Do roli eksperta w tej dziedzinie jeszcze daleka droga, ale z pasją odkrywam tajniki fotografii cyfrowej.
Zaczynam dostrzegać różnice. To, że nie sztuką jest zrobić zdjęcie konkretnej rzeczy. Liczy się oprawa. Tak, oprawa. Czyli wszelkie dodatki, tło, wzory, kolorystyka. Ale przede wszystkim oświetlenie. Bez dobrego oświetlenia nic nie zdziałamy. I tak rozpoczęłam swą "podróż za światłem".
Ale wracając do tego, co tak naprawdę daje mi pisanie bloga? Mega satysfakcję :). Satysfakcję
z tego, że jak się chce to można. Zero wymówek, wątpliwości. Blog dał mi moją kolejną, własną przestrzeń do przemyśleń, dzielenia się z Wami swymi emocjami, doświadczeniami i nowinkami.
To kolejny powód, by od rana się spiąć i wykonać kawał roboty, by mieć poczucie spełnienia
i kolejną motywację do samorealizacji. Bo, by tworzyć bloga, warto zgłębiać wiedzę, rozszerzać swe horyzonty na wielu płaszczyznach. Pomimo natłoku codziennych zajęć, udało mi się wygospodarować czas by obmyślać następne wpisy. Przygotowując jeden z nich, o urodzie
i kosmetykach m. in. marki Heleny Rubinstein, zafascynowałam się jej osobowością. Nadrobiłam więc czytelnicze zaległości i przybliżyłam sobie jej postać, dzięki książce "Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno" autorstwa Michele Fitoussi. Oczywiście recenzji m. in. tej książki poświęcę odrębny post. Bo naprawdę warto.
Co jeszcze daje mi pisanie bloga? Poczucie spełnienia i większej pewności siebie. Lubię podejmować wyzwania, dążyć do osiągnięcia zamierzonego celu, dlatego za każdym razem stawiam sobie coraz wyżej poprzeczkę. Dzięki radom, konstruktywnym uwagom i opiniom, staram się wyciągać wnioski, poprawiać błędy i ciągle się uczyć. Podchodzę do pisania bloga jak do kolejnego wyzwania, które jest także przyjemnością i źródłem własnych radości. Kolejne zadanie, które wymaga ode mnie zdolności zarządzania czasem oraz umiejętności odpowiedniego balansu między wszystkimi sferami życia.
Już teraz rozumiem to boom na blogowanie. Bo to fajna sprawa jest.
A na koniec, przesyłam Wam fotograficzne pozdrowienia :).
0 komentarze: