Ostatnie posty

  Miałam przerwę w pisaniu bloga. Właściwie to nawet nie myślałam, że jeszcze odnajdę w sobie pokłady inwencji i pasji tworzenia. Ale ostatnio zaczęło mi na nowo brakować tej energii, którą dawało mi pisanie dla Was, no i dla siebie też. Poczułam, że miło będzie wrócić w to miejsce.
We "własną" internetową przestrzeń.
 

  Długa przerwa była spowodowana wieloma czynnikami. Tymi bardziej lub mniej istotnymi, tymi osobistymi, jak i bardziej przyziemnymi wręcz prozaicznymi.
Patrząc z perspektywy znanych i poczytnych blogów to pewnie powinnam się cieszyć "rozruchem" bloga i coraz to większą liczbą odsłon moich Odcieni Kobiecości. Ale we mnie chyba właśnie wtedy zaczęło coś pękać. Po udostępnieniu paru postów w social mediach, z każdym kolejnych sygnałem od znajomych oraz nieznajomych o czytaniu i znajomości bloga zaczęłam się w sobie zamykać. Z perspektywy czasu się dziwię sobie bo spotkałam się z samymi pozytywnymi opiniami, słowami wsparcia, poparcia i gratulacjami. Za to Wam dziś bardzo dziękuję.
Czy zabrakło mi determinacji?
Nie, zabrakło mi zwyczajnie odwagi by cieszyć się i być dumną  z własnego projektu. Systematycznie powiększające się grono Czytelników spowodowało, że dostałam pierwsze propozycje współpracy. A ja właśnie wtedy zaczęłam się doszukiwać własnych niedociągnięć, poczułam totalny brak weny. Chcąc być dobrą w tym co robię, zaczęłam odczuwać po prostu przesyt bloga. Nie tylko własnego. Przez dość długi czas nie wchodziła na żadnego z dotychczas moich ulubionych blogów. To był ten moment, kiedy wiedziałam, że muszę przestać, odpuścić i dać czas czasowi, dojrzeć i spojrzeć na nowo z dystansem by dostrzec sens tego co chcę robić. Myślę, że takie podejście jest dobre nie tylko w kontekście prowadzenia bloga ale ogólnie w życiu. Trzeba złapać potrzebny dystans. Chcąc robić coś z pasją i czerpać z tego nieodzowną radość trzeba to robić sercem. Żadna zimna kalkulacja nie jest przynajmniej w moim stylu. Ale to nie jedyny powód mojej tak długiej nieobecności.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
  
    Wówczas moje serce, myśli i cały świat zaczął kręcić się wokół mojego, a właściwie naszego "secret project". Ma na imię Nela i niebawem skończy 2 latka :)Ale o tym kiedy indziej.
Zatem witaj. Bardzo się cieszę, że ze mną jesteś i będę mogła się z Tobą dalej dzielić swoim spojrzeniem na otaczający nas piękny świat.
A będzie to spojrzenie kobiety mającej 31 lat, dwie wspaniałe córeczki, kochającego męża, fajną pracę, reaktywującego bloga i cały ogrom miłości i radości z tym związany.
Tylko jak to wszystko pogodzić?
Na pewno się uda. Wierzą w swoje możliwości i w powiedzenie "chcieć to móc" :)
Karolina
 
 

Bardzo się cieszę, że trend wpajania zdrowych nawyków i ukazywania wyższości produktów naturalnych nadal trwa. Jest to bardzo ważne, zwłaszcza jeśli mamy swoje przyzwyczajenia i wzorce przekazywać następnym pokoleniom. Ale dzisiejszy wpis nie będzie poświęcony psychologicznym tego aspektom. Dzisiaj opiszę olej kokosowy, jako odkrywany i coraz bardziej doceniany, również przez mnie, skarb naszej natury. Już rok temu miałam pierwszą okazję testować go u siebie. Jednak jakoś nie było mi z nim po drodze. Nie bardzo wiedziałam do czego mogłabym go wykorzystać, a intensywny aromat nijak się miał do moich kulinarnych fantazji. Minął rok i teraz dopiero go doceniam. Bliżej poznałam jego wartości i zastosowanie i mogę dopiero teraz z czystym sumieniem polecić go także i Wam :). 


OLEJ KOKOSOWY - CO TO TAKIEGO

Jest to jeden z olejów naturalnych, który otrzymywany jest z tłoczenia i podgrzewania twardego miąższu z orzecha palmy kokosowej. Najlepszy olej kokosowy otrzymywany jest z tłoczenia na zimno. Ma barwę białą. Rozpuszcza się w temperaturze ok. 25 stopni C. Ma wyrazisty zapach kokosa. Składa się w 93% z nasyconych kwasów tłuszczowych. Zawiera kwas laurynowy, który naturalnie występuje jeszcze tylko w mleku matki. Dzięki temu działa przeciwzapalnie i antywirusowo, budując naturalną barierę ochronną organizmu. 

OLEJ KOKOSOWY - NAJZDROWSZY OLEJ NA ZIEMI

Takim mianem zwykło się nazywać olej kokosowy i to nie na wyrost. Dzięki wartościom odżywczym i kwasom w nim zawartym wpływa pozytywnie na:
  • proces odchudzania, gdyż zamiast gromadzić zawarte tłuszcze w organizmie, produkuje energię, przyśpiesza metabolizm i sam spala zbędne kalorie. Według dietetyków, osoby chcące zrzucić zbędne kilogramy powinny spożywać 2 łyżki oleju kokosowego dziennie;
  • wzmacnia odporność organizmu, wykazując silne działanie antybakteryjne, przeciwzapalne i przeciwgrzybicze;
  • zmniejsza ryzyko cukrzycy, regulując poziom cukru we krwi
  • zmniejsza ryzyko wystąpienia nadciśnienia tętniczego;
  • wzmacnia pracę i funkcjonowanie mózgu, pomaga w leczeniu chorób Parkinsona i Alzheimera;
  • uelastycznia, pielęgnuje i nawilża.

OLEJ KOKOSOWY- ZASTOSOWANIE W KUCHNI

Rok temu poległam przy testowaniu oleju kokosowego w kuchni. Zupełnie nie mogłam połączyć potraw z tak silnym aromatem kokosa. Jednak teraz idealnie nadaje mi się do smażenia naleśników, omletów na słodko, drobiu. Dodatkowo olej ten wykorzystywany jest do smarowania pieczywa, biorąc pod uwagę konsystencję masła lub smalcu. Może być dodawany do ciast, a po lekkim podgrzaniu i otrzymaniu płynnej konsystencji, do dressingów, musów i sosów. 


OLEJ KOKOSOWY- ZASTOSOWANIE W KOSMETYCE

 Sięgnąć po naturalne preparaty z tym olejem powinny osoby z suchą i odwodnioną skórą. Posiada on bowiem silne właściwości natłuszczające, nawilżające i chroniące przed promieniami słonecznymi. Natomiast z uwagi na silne działanie antybakteryjne, również osoby z problemami skórnymi jak np. trądzik. Olej kokosowy wnika bardzo głęboko i odżywia zarówno skórę jak i włosy, dlatego powstały na jego bazie także szampony i odżywki do pielęgnacji włosów.

OLEJ KOKOSOWY- HIGIENA JAMY USTNEJ

Działanie antybakteryjne oleju kokosowego pozwoliło na wykorzystanie go do pielęgnacji jamy  ustnej. Można olej ten kilka minut ssać, płukać nim usta lub też sporządzić pastę do mycia zębów, będącą naturalnym zamiennikiem kupnych past z dużą ilością zawartego fluoru i siarczanów. Wystarczy zmieszać 1/2 szklanki oleju kokosowego, 1/4 szklanki sody oczyszczonej, 2 łyżki ksylitolu, naturalny olejek miętowy.

UWAGA- WAŻNE

Kupując olej kokosowy przede wszystkim zwracaj uwagę by był on tłoczony na zimno i nierafinowany. Można również szukać produktów BIO ale mają one chyba w tym wypadku drugorzędne znaczenie.




Mam nadzieję, że zainteresowałam Cię tym wpisem i że okaże się on przydatny dla Ciebie :). 


Nastał już marzec. Ale w tym wpisie pragnę podzielić się z Wami wydarzeniami, w których uczestniczyłam w ubiegłym miesiącu. Nie obędzie się zatem bez wspomnień walentynkowego wieczoru i babskiego wypadu do kina. Ostatnio mam natłok obowiązków i ciężko mi wygospodarować tyle czasu na pisanie, ile bym sobie życzyła ale postaram się nadrobić zaległości. Zapraszam Was zatem na mój kulturalny przegląd miesiąca.



KONCERT WALENTYNKOWY

 


Jedną z atrakcji naszego dnia zakochanych był Koncert Walentynkowy. Ponownie wybraliśmy się 
do NOSPRu. Tym razem Camerata Silesia wraz z solistami zaprezentowali utwory z repertuaru 
The Beatles, Nat King Cole, Skaldów, Heleny Majdaniec, Toma Jones'a i innych. Fantastyczne wykonania pod przewodnictwem dyrygent- Pani Anny Szostak. Słuchając natomiast utworu Andy'ego Williams'a "Moon River" przeniosłam się w świat Holly ze "Śniadania u Tiffaniego". Uwielbiam ten film, a jeszcze bardziej Audrey Hepburn. Finał koncertu przypadł na A Tribute to Queen. Nie zawiedliśmy się. Coś wspaniałego. Wiadomo, do oryginału nie powinno się porównywać ale uważam, ze śmiało im dorównali. Zresztą poniżej namiastka tego wydarzenia.


Poranek jest tą porą dnia, która potrafi wpłynąć na mój całodniowy nastrój. Nie bez przyczyny stwierdzenie "wstałam lewą nogą" nie jest mi obce. Jednak za wszelką cenę staram siebie tak zaprogramować, by nie dać się porannemu narzekaniu. Na szczęście dni stają się dłuższe, a poranki budzą nas światłem dnia. Co więc robię, by wstać pełna energii, chęci do działania i w pozytywnym nastroju? Rozpoczynam poranne rytuały już poprzedniego wieczora. 


 

DZIEŃ WCZEŚNIEJ

 Jeśli wiem, że pewne czynności mogę wykonać dzień wcześniej, tak też robię. Nie lubię odkładać wszystkiego na ostatnią chwilę, a mając dziecko tym bardziej dzień musi być zaplanowany. Dlatego wieczorem staram się przemyśleć i skompletować ubrania, by rano nie okazało się, ze coś nie pasuje lub trzeba doprasować. Wieczorem również nastawiam zmywarkę, porządkuję kuchnię, napełniam ekspres ziarnami kawy i wodą, by rano tylko podstawić filiżanki.

 GODZINA ZERO

Staram się wstać o godzinie, o której mam zaplanowane. Nie lubię przedłużania drzemek, przestawiania budzika. Jeśli wstanę bez ociągania się, szybciej odzyskuję energię. Z poranną gimnastyką mam problem, a w zasadzie nic mi z niej nie wychodzi. Dlatego wykonuję chociaż parę rozciągnięć i skłonów. Nie ukrywam, że uwielbiam poranki, kiedy wstanę, a dziecko jeszcze słodko śpi. Oj, cudowna chwila. Tylko dla mnie. Czas na sporządzenie listy zajęć, rzeczy do zrobienia (pisałam tutaj ) i delektowanie się błogą ciszą. Wykorzystuję ten moment także na czytelnicze zaległości. Ale dla ścisłości, nie zdarza się to często. Najczęściej to właśnie Skarb jest moim budzikiem. 

 ZIMNA WODA ZDROWIA DODA

Poranek to ta pora dnia, kiedy kobieta- matka ma wyjątkowo mało czasu dla siebie. Dlatego poranny prysznic jest szybki, chłodny, energetyzujący i pobudzający. Odpowiednia linia zapachowa kosmetyków tylko potęguje ten efekt. Używam kosmetyków przyjemnych dla ciała ale i dla oka. Estetyczne opakowania pozwalają z rana poczuć się kobieco i elegancko. Nawilżam ciało i twarz. Na wilgotne włosy naprzemienne stosuję olejek arganowy, który wcieram w końcówki włosów oraz odżywkę z Biovax.

 

 ŹRÓDŁO MOCY- ŚNIADANIE 

To podstawa żywienia. Bez niego nie wychodzę z domu. Doceniłam siłę spożywania śniadań odkąd mam dziecko. Pomimo porannego pośpiechu staramy się praktycznie zawsze spożywać je wspólnie przy stole. Omawiamy wówczas nasze plany na dzień i pomysły wspólnego spędzania wieczora. Staramy się by było pełnowartościowe, energetyczne i smaczne. Króluje owsianka, kasza jaglana z owocami, omlety, jajecznica lub ser biały z miodem. Do picia herbata lub woda ( najlepiej z cytryną). 

MAGICZNY NAPÓJ - KAWA

Tak, jestem smakoszem kawy. Uwielbiam aromat świeżo mielonej kawy. Jednak kawą delektuję się po śniadaniu- nie na pusty żołądek. Przypływ kofeiny i siła sugestii dają znać mojemu organizmowi, że jest gotowy do działania !!!


Poznaliście właśnie moje poranne rytuały, które zawsze pozwalają mi miło, bez napięcia i nerwów rozpocząć dzień. Te codzienne, wydawałoby się przyziemne czynności, wprowadzają ład i harmonię w nasz harmonogram dnia. Jeśli do tej pory nie zwracaliście uwagi na to jak rozpoczynacie dzień, mam nadzieję, że tym wpisem zainspirowałam Was do zmiany nawyków, zwrócenia uwagi na sposób i jakość wykonywania prozaicznych czynności, które nasze życie czynią przyjemniejszym.

Dzień Zakochanych zbliża się wielkimi krokami. Każdy ma własny pogląd na to święto. Jedni uważają, że to kolejny wymysł zza Oceanu inni, że to świetny sposób na okazanie uczuć ukochanej osobie. Dla jednych święto kiczu, serduszek i czerwonego koloru, dla innych kolejna okazja do wspólnego celebrowania czasu, miłości i bliskości.  Jedno jest pewne, warto okazywać czułość, miłość i przywiązanie do drugiej osoby. Oczywiście nie tylko 14 lutego. Lecz w tym dniu, szczególnie my, kobiety, oczekujemy odrobiny więcej romantyzmu i szarmanckości :). 



Z tej okazji zapraszam Was do posłuchania mojej "Walentynkowej Playlisty". Zawiera ona znane przeboje o tematyce miłości z różnych epok, które już dziś wprowadzą Was w romantyczny klimat.
A może stworzycie swój zbiór ulubionych utworów i podarujecie go ukochanej osobie? 


1. Elton John- Can you feel the Love Tonight

2. Dirty Dancing- Time of my Life

3. Whitney Houston- I Will Always Love You

4. Perfect- Kołysanka dla nieznajomej

5. Myslovitz- Chciałbym umrzeć z miłości

6. Skaldowie- Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał

7. Marek Grechuta- Takiej miłości więc nam życzę

8. Pidżama Porno- Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości

9. Krystyna Konarska- Zakochani są wśród nas

10. Maanam- Kocham Cię Kochanie moje

11. Czesław Niemen- Czy mnie jeszcze pamiętasz

12. Elvis Presley- Love Me Tender

13. Queen- Love of my Life

14. Sting- Shape of my Heart

15. Bryan Adams- I do It for You

16. Bryan Adams- Please Forgive Me


Znacie to uczucie jakby wszystko Wam się wymykało z rąk i z każdą nadchodzącą chwilą stajecie się chodzącym kłębkiem nerwów? A każda, nawet najmniejsza rzecz do zrobienia osiąga status wręcz niewykonalnej? Oj, ja to znam. Sinusoida emocjonalna i spadek formy zdarzają się każdemu. A jeśli dodamy do tego deszcz za oknem, brak słońca i inne niesprzyjające czynniki... Ale mam dla Was moje sprawdzone sposoby jak nie dać się nerwom w czasie SAD (seasonal affective disorder), czyli sezonowej chorobie afektywnej, potocznie zwanej dołkiem jesienno- zimowym. 

 

1. SEN TO ZDROWIE

Dla mnie to kluczowy czynnik wpływający na funkcjonowanie, efektywność działań i kreatywność. 
I nie tylko długość snu ( choć 8 godzin to ideał) ale jego jakość odgrywa dla mnie główną rolę. Przewietrzona sypialna, świeża pościel sprawiają, że można potraktować sen jako relaks, a nie kolejną czynność do wykonania. A filiżanka melisy, mięty, rumianku lub lipy przed snem pozwoli nam się odprężyć.

2. WEŹ GŁĘBOKI ODDECH

I choć to ostatnia rzecz, o której się myśli w ciągu dnia, warto w czasie nerwówki nie wstrzymywać oddechu, bo tylko zwiększamy napięcie mięśniowe w klatce piersiowej i potęgujemy uczucie zdenerwowania. Weź zatem głęboki oddech nosem, wstrzymaj na 3-5 sekund i wypuść powoli powietrze ustami. Czujesz to rozluźnienie?

 

3. WITAMINA B 

Jej niedobór powoduje przemęczenie i bezsenność, napięcie nerwowe i obniżenie nastroju oraz sprawności intelektualnej. Zatem spożywajmy produkty pochodzenia roślinnego bo w nich znajdziemy witaminy z grupy B, a jeśli to nie wystarczy, po konsultacji z lekarzem warto rozpocząć stosowanie witaminy B jako suplementu diety.

4. RUCH, RUCH I JESZCZE RAZ RUCH

Sama po sobie widzę jak korzystny wpływ ma na mnie każda aktywność fizyczna. Poprawia samopoczucie i łagodzi napięcie mięśniowe. Więc ruszajmy z wygodnych kanap i zaliczmy chociaż spacer na świeżym powietrzu. A może masz ulubioną formę sportu? U mnie nadal zajęcia latino wiodą prym w podnoszeniu poziomu endorfin.

5. CO CIĘ NIE ZABIJE TO CIĘ WZMOCNI

Staram się być opanowaną i spokojną osobą lecz nie zawsze mi to wychodzi. Do wielu sytuacji podchodzę zbyt emocjonalnie i często tracę dystans. Ale szybko zostaję postawiona do pionu 
i z perspektywy zawsze wyciągam wnioski na przyszłość.

6. CZAS DLA SIEBIE

To tak banalnie brzmi, a potrafi zdziałać cuda. A mówi Ci to żona, matka, kobieta, gospodyni domowa i osoba powoli wracająca w zawodowe przestrzenie w jednym. Warto czasem pomyśleć 
o sobie i realizować swoje pasje i marzenia. Blog jest zresztą jedną z nich :). 

7. MUZYKA

To już moje ostatnie, równie skuteczne, pogotowie nerwowe. Kiedy jestem sfrustrowana, mam gorszy dzień uwielbiam słuchać muzyki. Oj, łagodzi ona obyczaje. A podczas jazdy samochodem, 
w szczególności. Pozytywne wibracje i świadomość skoncentrowania się na jeździe pozwalają mi się oderwać od wszystkiego i odprężyć. 
O innych sposobach na chandrę i nerwowe dni pisałam Wam również tutaj. 




Wiem, wiem. Powiecie pewnie, nie ten czas, nie ta pora. Ale co zrobić, jak jeszcze uchowała się dynia lub gdy najdzie nas ochota na potrawy z nią w roli głównej. Trzeba to wykorzystać. Ja miałam to szczęście otrzymać ostatnio dynię gotową do kulinarnego szaleństwa. Czy wiecie, że dynia zaliczana jest do polskich superfoods i stanowi sporą konkurencję dla takich egzotycznych wspaniałości jak jagody goji, spiruliny czy nasion chia? Tak, tak. Wcale się temu nie dziwię. Jest niskokaloryczna, bogata w B-karoten, potas, fosfor, witaminy z grupy B, A, C oraz całkowicie pozbawiona sodu. A więc wspomaga odchudzanie, odkwasza organizm, wzmacnia układ odpornościowy, nie traci swych wartości nawet przy obróbce termicznej. Niestety ma wysoki indeks glikemiczny (IG= 75), przez co nie polecam diabetykom. Zapraszam Was w kulinarną podróż szlakami dyni na wytrawnie i na słodko :). Na takie jedzenie jest zawsze sezon.




ROZGRZEWAJĄCA ZUPA KREM Z DYNI
1 kg dyni ( może być mrożona )
2 ziemniaki
2 marchewki
1 cebula
odrobina korzenia imbiru 
sól
pieprz
śmietana 18% lub jogurt naturalny
grzanki

Dynię, ziemniaki, marchewki i cebulę kroimy w kostkę i dajemy do garnka. Dolewamy ok 1,5 litra wody. Gotujemy ok 30 min pod przykryciem. Jeśli wolicie rzadszy krem dolejcie jeszcze ok 0,5 litra wody. Na koniec doprawiamy solą i pieprzem oraz odrobiną startego imbiru. Blendujemy na jednolitą masę. Przed podaniem dekorujemy kleksem śmietany lub jogurtu. Krem można jeść sam lub z grzankami. 


A na deser...
 
 

DYNIOWE MUFFINY Z KONFITURĄ Z CZARNEJ PORZECZKI 
250 g mąki pszennej lub razowej
200 g puree z dyni
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 szkl. cukru
1/2 szkl. miodu
100 g masła
2 jajka
konfitura z czarnej porzeczki
12 papilotek

Rozgrzać piekarnik na 175 stopni. Do miseczki wsypujemy suche składniki (mąka, proszek, cukier, soda). W rondelku roztapiamy masło. Dajemy do ostudzenia. Do składników suchych dodajemy puree z dyni (mrożoną dynię ugotuj i zblenduj na masę, surową jeśli gdzieś jeszcze uda Ci się dostać obierz ze skóry i bez pestek piecz w 180 stopniach przez 45 min i zblenduj). Następnie do miseczki dodaj też jajka, miód i roztopione masło. Składniki mieszaj do uzyskania jednolitej masy. Przygotowane papilotki napełniamy masą do 1/3 wysokości. Nakładamy odrobinę konfitury. Dobrze, by miała kwaskowy smak, wtedy uzyskamy fajny balans słodkiego z kwaśnym. Dopełniamy masą muffinkową do 2/3 wysokości. Wkładamy do piekarnika na ok 20 min, do tzw. suchego patyczka. Studzimy. Przed podaniem dekorujemy dodatkowo odrobiną konfitury. 


 Smacznego!